04-07-2025 eKurier | Kurier Plus
Nowa książka legendarnego amerykańskiego dziennikarza

Kulisy dwóch wojen

Alan SASINOWSKI

Pod koniec 2022 roku Władimir Putin bardzo poważnie rozważał użycia broni jądrowej przeciwko Ukrainie. Wołodymyr Zełenski właściwie aż do 24 lutego 2022 roku nie przyjmował do wiadomości, że Rosja może rozpocząć pełnoskalową wojnę przeciwko jego ojczyźnie. Prezydent Andrzej Duda odegrał ogromną rolę w tym, że Donald Trump podjął, kluczową dla losów wojny, decyzję, aby Republikanie przestali hamować pomoc finansową dla Ukrainy. Między innymi takich rzeczy dowiemy się z książki „Wojna" Boba Woodwarda.

Wspaniały Biden, straszny Trump

Bob Woodward to legenda amerykańskiego dziennikarstwa. Razem z Carlem Bernteintem ujawnili aferę Watergate. Większość jego książek to bestsellery. Jest dziennikarzem świetnie umocowanym w amerykańskim liberalnym establishmencie. Ma to swoje wady - Woodward mocno sympatyzuje z Bidenem, a Trumpowi przypisuje wszystkie najgorsze cechy i nawet nie podejmuje próby odpowiedzi na pytanie, dlaczego Amerykanie dwukrotnie wybrali tego wcielonego diabła na urząd prezydenta USA. Poza tym w ujęciu Woodwarda Biden i jego ludzie zawsze wypadają lepiej, mądrzej, merytoryczniej niż politycy Rosji, Ukrainy, Izraela etc. Ale są też duże zalety pozycji, z jakiej przemawia dziennikarz - ma dostęp do źródeł w elicie, do których nie mają dostępu inni dziennikarze, i daje nam wgląd w sposób myślenia najważniejszych Demokratów. Bywa też krytyczny wobec „swoich". Potrafi na przykład skrytykować Baracka Obamę - za to, że był bierny podczas inwazji zielonych ludzików na Krym i Donbas, czym ośmielił Putina do dalszej ekspansji.

Atomowe zagrożenie wisiało w powietrzu

Ciekawy jest fragment o tym, jak Amerykanie uzyskali dane wywiadowcze wskazujące na to, że Rosjanie zaatakują Ukrainę, i zaczęli dzielić się tymi danymi z innymi krajami. Większość krajów europejskich podeszła do tych informacji sceptycznie. Symboliczny incydent: 24 lutego 2022 z Kijowa trzeba było ewakuować Bruno Kahla, szefa niemieckiego wywiadu, którego wojna zupełnie zaskoczyła. Także Zełenski nie przyjmował do wiadomości skali zagrożenia. Do samego końca upierał się, że sytuacja nie może się przedstawić tak źle, jak opisują to USA. Tłumaczył Amerykanom, że upublicznienie tych informacji zdemoluje ukraińską gospodarkę, bo uciekną inwestorzy. Ale w tej uporczywej odmowie wobec przyjęcia rzeczywistości takiej, jaka jest, było, zdaje się, coś więcej niż troska o ekonomię - to, co Putin planował, nawet najtrzeźwiej myślącym osobom mogło jawić się jako zbyt radykalne, zbyt szalone.

Ekipę Bidena krytykowano za to, że dostarcza broń Ukrainie za wolno, zbyt bojaźliwie. Ale, zwraca uwagę Bob Woodward, Zachód summa sumarum zachował się wobec Ukrainy dobrze, na pewno lepiej niż obstawiał to Putin. Poza tym Amerykanie musieli wyważyć dwie wartości - z jednej strony chcieli pomóc Ukrainie, z drugiej bali się wybuchu trzeciej wojny światowej. A pod koniec 2022 roku według amerykańskich służb groźba użycia przez władcę Rosji taktycznej broni jądrowej wzrosła aż do pięćdziesięciu procent. Rosjanie zaczęli już rozpuszczać fałszywą informację, że Ukraina chce użyć tzw. „brudnej bomby" - co usprawiedliwiałoby odpowiedź bronią jądrową. Biden musiał prosić przywódcę Chin Xi Jinpinga, aby odwiódł Putina od swoich planów. Dylemat Ameryki Joe Biden ujął tak: „Jeśli nie uda nam się doprowadzić do pełnego wycofania się Rosji z Ukrainy, pozwolimy, żeby Putinowi inwazja uszła na sucho. Jeśli natomiast nam to się uda, staniemy w obliczu bardzo dużego prawdopodobieństwa użycia broni jądrowej, ponieważ Putin nie dopuści do przegranej".

Pamiętajmy, że mówimy o czasie, w którym niektórzy komentatorzy całkiem serio snuli radosne rozważania, że upadek Rosji jest blisko, że Rosja „rozejdzie się po szwach narodowościowych", a w ogóle to elita kremlowska tak narobiła w gacie ze strachu przed Zachodem i Ukrainą, że zaraz sama wyrzuci Putina przez okno.

Żarliwość Andrzeja Dudy

Bob Woodward opisuje być może największy sukces prezydenta Andrzeja Dudy w polityce zagranicznej. W 2024 roku Republikanie blokowali przegłosowanie pakietu pomocy dla Ukrainy o wartości 60,8 miliarda dolarów. Do czasu, aż Trump spotkał się z Andrzejem Dudą. Oddajmy głos Woodwardowi: „Ze wspomnień doradców wynika, że Duda przekonywał Trumpa o znaczeniu dalszej pomocy USA dla Ukrainy z taką samą żarliwością jak mnie. Jeden z nich stwierdził, że nie sposób było słuchać polskiego prezydenta, który prosił o ratunek dla swojego kraju, i nie być poruszonym, podobnie jak nie sposób było przejść do porządku dziennego nad jego opisem zagrożenia ze strony Rosji - nie tylko dla Ukrainy, ale dla Polski, Europy i krajów demokratycznych na całym świecie". Zaangażowanie Andrzeja Dudy było jednym z czynników, które skłoniły Trumpa do zmiany zdania. Pakiet przeszedł przez Kongres. Ukraina ustała.

Trudny sojusznik Izrael

W książce Woodwarda USA jawią się jako kraj, którego potęga, choć wciąż znaczna, ulega redukcji. Ameryka może wiele - ale nie może wszystkiego. Czasami amerykańskie elity są bezradne. A czasem nie wiedzą, co począć. Bywa, że nie słuchają ich nawet ich sojusznicy. Widać to szczególnie jaskrawo w tych fragmentach książki, które są poświęconej drugiej wojnie, której uwagę musiał poświęcić Biden, czyli wojnie, jaką rozpętał przeciwko Strefie Gazy Izrael. Przypomnijmy: 7 października 2022 roku kilkuset hamasowców zaatakowało kibuc Be’eri oraz festiwal muzyczny w Re’im, w bestialski sposób zabijając ponad 1200 Izraelczyków i biorąc 248 zakładników. Była to największa zbrodnia wobec Żydów od czasów Holocaustu. Izrael musiał odpowiedzieć. Ale premier Binjamin Netanjahu zamiast walczyć z Hamasem, postanowił spustoszyć de facto całą Strefę Gazy. Amerykanie próbowali go mitygować, ograniczać, domagali się pewnych humanitarnych rozwiązań dla mieszkańców Gazy, ale Netanjahu zwodził ich, oszukiwał, i choć czasami robił krok do tyłu, to po to, by potem zrobić dwa kroki do przodu. Doprowadzając najważniejsze osoby w USA do niesamowitej frustracji. Czasami trudno było się połapać, które państwo jest tym większym, ważniejszym partnerem.

Z opowieści Woodwarda wynika, że na Bliskim Wschodzie nie ma dobrego rozwiązania. Opcja, która wydawała się najmniej zła, czyli powołanie państwa Palestyny, jest teraz niemożliwe, bo byłoby traktowane jako nagroda za masakrę z 7 października. W kampanii przeciwko swoim wrogom Izrael postępuje, ujmijmy to wysoce eufemistycznie, nadmiarowo, ale jego poczucie osaczenia jest przecież uzasadnione. Z jednej strony mamy przywiązaną do drzewa w Re’im, brutalnie zgwałconą i zamordowaną Żydówkę - z drugiej arabskie dziecko rozszarpane na strzępy przez izraelską bombę. Kto tu jest zły, a kto dobry? Komu przypisać rację? Jak rozwiązać to krwawe równanie? Ekipa Bidena byłą bezradna wobec tego dylematu. Ekipa Trumpa będzie pewnie równie bezradna. Ameryka już nie wyznacza pola gry, jest tylko jednym z graczy - na planszy, która coraz intensywniej płonie. ©℗

Zawartość dostępna dla czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 80% treści

Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 04-07-2025